- Язык:
Польский (Polska)
- Автор:
Тадеуш Рубникович(Tadeusz Rubnikowicz)
Syn marnotrawny
1.
Nie znajdzie się dom, tak podobny do twego!
W nim książki, kadzidła i słychać modlitwy!
Lecz, widzisz, mój ojcze, ja pragnę innego,
Choć w świecie są łzy, ale są w nim też bitwy.
Wraz z moim przybyciem na świat ujawniły
Uroda i zdrowie, i siły mocarne,
By pasmo mych zwycięstw z radością zmieniły
Twój chór i zdumiony tłum — w psalmy pochwalne.
Nie jestem już chłopcem naiwnym, nieśmiałym,
Łagodność i pychę — kadzidło rozdziela,
I Piotr nie uniży się nigdy przed Janem
I lew przed barankiem, jak we śnie Daniela.
Więc pozwól, że twoje bogactwo pomnożę,
Ty płaczesz nad grzesznym, lecz ja się nie smucę,
Orężem swym szlak do wolności przełożę
Krwiożerczych zaś ogniem czułości nauczę.
Przede mną świat swoje otwiera wierzeje
I z Bożą pomocą wnet księciem się stanę…
O szczęście! O krwi buntującej się wrzenie!
Mój ojcze, błogosław… bo tu nie zostanę!..
2.
Różowy za gankiem jest brzeg nieboskłonu!
Urocze na Tybrze płomiennym galery!
Niech do mnie sprowadzą tancerki Sydonu
I Tyru i Smyrny… pod szyldem Wenery.
Chcę kwiatów i wina, i drogich wonności…
Dziś dzień swój świętuję w wesołej stolicy!
A gdzież jest Petroniusz, a Sulla gdzie gości?..
Ach są, już przybyli, ach salve amici.
Pośpieszcie się już, wasze łoża gotowe
I róże wspaniałe, jak żeńskie policzki;
Z pewnością ojcowskie słyszeliście słowo,
Przybyłem tu aby z wadami policzyć…
Lecz świat, gdzie powszechne króluje oszustwo,
Od rzymskich uczonych otrzymał olśnienie,
Z wad widzę jedynie — powszechne niechlujstwo
I cnotę jedyną — wytworne znudzenie.
Petroniusz, ty krzywisz się? Niech mnie powieszą,
Jeżeli nie w smak ci mój miód syrakuski!
Ty śmiejesz się, Sulla? Przyznajesz, pocieszny
Ten rab zezowaty, co czerep ma wąski?
3.
Padlinę zawlokłem gdzie ptactwo się zbiera
I karmę dla mułów przeniosłem w zagrodę;
Mój panie, ulituj się, głód mi doskwiera,
Chcę trochę tej karmy, więc proszę o zgodę.
Za spichrzem jest stóg zleżałego już siana,
Nie jedzą go byki i konie, mój panie:
Upadam, i twoje całuję kolana,
Daj zgodę, bym z niego mógł zrobić posłanie.
Zmęczenie — robotnik pomocy nie godzien,
I oczy oślepły od potu słonego,
O, czas by odpocząć od trudów na co dzień…
Mój panie, już nie bij! Nie czynię nic złego.
Ach, w sadach ojcowskich cytrusy cudowne,
Bezcenne jak złoto, gdy w czas południowy
Zrywają i kładą je w kosze ogromne
Ślicznotki, i perli się śmiech ich wesoły.
I myśląc o synu bezsenne ma noce
Staruszek dostojny z siwiutką już brodą,
On smuci się… pójdę i powiem mu: „Ojcze,
Zgrzeszyłem przed Bogiem, a także przed tobą”.
4.
I serce zgnębione rozpływa w osłodzie:
Tam ogród, lecz nie śmiem się zbliżyć do niego,
Pamiętam… trzylatkiem biegałem… w ogrodzie,
Próbując dogonić kundelka swojego.
Dorosłem! Lecz czesne życiowe olbrzymie,
Męczyły przeczucia, sumienie gnębiło…
Ocean z pamięci mej wstydu nie zmyje,
Że pycha z młodości mej srodze zakpiła.
Za sadem kopuły wyniosłe dojrzałem,
To dom mój rodzinny — to przodków mych progi,
On, zdaje się wyrósł, gdy w świecie błąkałem,
Raz jako rozpustnik, raz jako ubogi.
Tam trwa uroczystość: tam dzwonią naczynia,
Na rożnach cielęta, rumienią się ciasta,
I siostra wychodzi, a z nią cud-dziewczyna,
Ubrana jest tak, jak do ślubu niewiasta.
Za nimi zaś ojciec… Niepewność mnie zwodzi,
Czy mam się wycofać i skończyć gdzieś marnie?
Już dostrzegł i poznał… naprzeciw wychodzi…
Dla kogo to święto i dziewczę… nie dla mnie?!
Перевод стихотворения Николая Гумилёва «Блудный сын» на польский язык.